przyjedzie dowiedzieć się, komu powierzę moje konie i zbr

przyjedzie uzyskać informacje na temat, komu powierzę moje konie i zbrojnych ludzi. – Bez wątpienia tak uczyni. – Lancelot skłonił się. – No, dosyć już o tym. Córko, nalej nam wina – powiedział król, a Gwenifer podeszła nieśmiało i napełniła ich kubki. – A teraz zmykaj, dziewczyno, muszę podyskutować z moim gościem. Odprawiona Gwenifer oczekiwała w ogrodzie, aż jeden ze sług nie wyszedł po konia i zbroję Lancelota. Pod drzwi podprowadzono konie: tego, na którym przyjechał, i tego, którego podarował mu jej ojciec. Ukryta w cieniu obserwowała, jak odjeżdża. potem wyszła z cienia i oczekiwała. Serce jej łomotało – czy nie uzna jej za za bardzo śmiałą? Ale na jej widok uśmiechnął się, a taki uśmiech zapadł jej w samo serce. – Nie lękasz się tego wielkiego narowistego konia, panie? Lancelot potrząsnął głową. – Pani, analizuję, że nie ma za granicą takiego konia, którego nie mógłbym dosiąść. – Czy to prawda, że rzucasz na konie swoje czary? – spytała niemal szeptem. Odrzucił głowę, zanosząc się śmiechem. – Ależ skądże, pani! Nie znam czarów. Lubię konie i rozumiem je, wiem, jak myślą, to wszystko. Czy wyglądam na czarownika? – Ale... powiadają, że masz czarowną krew – powiedziała, a jego śmiech zabrzmiał teraz groźnie. Odparł: – Moja mama rzeczywiście pochodzi z ludu, który ongiś panował na tych ziemiach, na długo ówcześnie, nim przybyli tu Rzymianie, nawet wcześniej niż Plemiona z północy. jest kapłanką na wyspie Avalon i wielce uczoną kobietą. – Rozumiem, że nie chcesz źle mówić o swej mamie – powiedziała Gwenifer – ale siostry z Ynis Witrin mówiły, że kobiety z Avalonu to złe wiedźmy, które służą diabłu... Zdecydowanie pokręcił głową, wciąż istotny. – To fałsz. Nie znam prawidłowo mej matki. Byłem wychowany gdzie indziej. Lękam się jej tak samo, jak ją kocham. Ale mogę cię zapewnić, że nie jest czarownicą. Posadziła mego pana Artura na tronie, dała mu miecz, by mógł zwyciężyć Saksonów. Czy to ci się wydaje złem? A jeśli idzie o jej magię, tylko głupcy uważają, że jest czarownicą. Ja analizuję, że kobieta może być mądra. Gwenifer zwiesiła głowę. – Ja nie jestem mądra. Jestem szczególnie głupia. Nawet u sióstr nauczyłam się jedynie czytać z książki do nabożeństwa, ponieważ powiedzieli, że to mi trzeba, i dodatkowo tego, czego uczy się kobiety: o gotowaniu, o ziołach, medykamentach i opatrywaniu ran... – Dla mnie to wszystko byłoby większą sztuką niż trenowanie koni, które ty uważasz za czary – powiedział Lancelot z szerokim uśmiechem. potem wychylił się z siodła i dotknął jej policzka. – Jeśli Bóg pozwoli, a Saksoni nie zaatakują dodatkowo poprzez kilka miesięcy, znów cię zobaczę, kiedy przybędę tu z orszakiem najwyższego Króla. Zmów za mnie modlitwę, pani. Odjechał, a Gwenifer stała, patrząc za nim z bijącym sercem. Tym razem to uczucie jest jednak niemal przyjemne. On znowu przyjedzie. Chce znów przyjechać. A jej ojciec sam powiedział, że jest wydana za kogoś, kto potrafi prowadzić konie i ludzi do walki. któż mógł być lepszy niż królewski kuzyn i dowódca wojsk? Czy ojciec myślał więc, by ją wydać za Lancelota? Poczuła, że rumieni się ze szczęścia i radości. Po raz pierwszy w życiu czuła się śliczna, mądra i dzielna. Ale w zamku ojciec powiedział: – Przystojny mężczyzna taki Elfia Strzała i sprytny przy koniach. Ale grubo za przystojny, by być czymś więcej. Gwenifer osobiście zdziwiła się swoją śmiałością, gdy odpowiedziała: