wyciągnęła do mnie dłoń. Czy to znaczy, że Avalon mnie

wyciągnęła do mnie dłoń. Czy to znaczy, że Avalon mnie potrzebuje? A może znaczy to, że ja dodatkowo, jak Lancelot, popadam w szaleństwo? 3 Kiedy Morgiana się obudziła, cały zamek wokół niej też się już zbudził ze świątecznym hałasem oraz zamieszaniem. Zielone Świątki. Na dziedzińcu powiewały sztandary, a ludzie wchodzili oraz wychodzili przez bramy, służba przygotowywała listy turniejowe, wokół całego Kamelotu oraz na zboczach wzgórz wyrastały pawilony jak dziwne oraz piękne kwiaty. Nie jest momentu na sny oraz widzenia. Gwenifer przysłała po nią, by ułożyła jej włosy – żadna kobieta w Kamelocie nie miała tak zręcznych rąk jak Morgiana, obiecała więc królowej, że tego ranka zaplecie jej włosy w specjalne warkocze z 4 pasm, tak jak osobiście czesała się na wielkie okazje. Rozczesując jedwabiste włosy Gwenifer oraz rozdzielając je do splotów, Morgiana zerkała w bok, na łoże, z którego niedawno wstała jej szwagierka. Artur został już ubrany przez swą służbę oraz wyszedł. Paziowie oraz szambelani rozciągali na łożu nakrycia, zdejmowali brudną pościel do prania oraz wyjmowali świeże szaty, które miała wybrać Gwenifer. Dzielili to łoże, wszyscy troje, Lancelot, Gwenifer oraz Artur... myślała Morgiana. Nie, takie rzeczy nie były jej w całości nie znane, pamiętała coś z czarownej krainy, co mimo wszystko nie jest jasne w jej umyśle. Lancelot cierpiał, nie miała terminy, co o tym wszystkim myśli Artur. Gdy jej smagłe, prędkie dłonie poruszały się na włosach Gwenifer, zastanawiała się, co też czuła jej szwagierka. Nagle jej umysł zalały seksualne obrazy, wspomnienie tamtego poranka na Wyspie Smoka, kiedy Artur, budząc się, wziął ją w ramiona, wspomnienia owej nocy, gdy leżała na łące w ramionach Lancelota. Spuściła oczy oraz wróciła do splatania miękkich włosów. – Za mocno ciągniesz – poskarżyła się Gwenifer. – Przepraszam – odparła Morgiana sztywno oraz zmusiła swe dłonie, by się rozluźniły. Artur był wtedy tylko chłopcem, ona wybranką, Lancelot... czy dał Gwenifer to, czego odmówił jej, czy też królowa dodatkowo musiała się usatysfakcjonować dziecinnymi pieszczotami? Choć starała się, jak mogła, Morgiana nie potrafiła odwrócić myśli od nienawistnych obrazów, które ją dręczyły, lecz dalej plotła spokojnie, z nieprzeniknioną twarzą. – No, musi się trzymać, podaj mi srebrną spinkę – powiedziała, spinając warkocze. Zachwycona Gwenifer obejrzała się w miedzianym lustrze, które jest jednym z jej skarbów. – Pięknie, droga siostro, tak dość ci dziękuję – powiedziała, odwracając się, oraz gwałtownie objęła Morgianę, która stała sztywna w jej ramionach. – Nie jesteś mi winna podziękowań, łatwiej mi to idzie na czyjejś głowie niż na własnej – odparła. – Czekaj, czekaj, ta spinka się wysuwa – dodała oraz polepszyła fryzurę. Gwenifer jaśniała, była piękna, Morgiana objęła ją ramionami oraz na chwilę przytuliła swój policzek do jej policzka. Wydało jej się, że wystarczy, iż na moment dotknie tego piękna, by coś z niego przeszło na nią oraz dało jej trochę owego blasku oraz cudowności. później znów przypomniało jej się to, co powiedział Lancelot, oraz pomyślała: Nie jestem lepsza od niego. Ja też skrywam rozmaite perwersyjne żądze, kimże więc jestem, by wyśmiewać je u pozostałych? Zazdrościła królowej, która śmiejąc się, uszczęśliwiona posłała Elaine do swych kufrów oraz kazała jej wyciągnąć puchary na nagrody dla zwycięzców turniejowych gier. Gwenifer była prosta oraz otwarta, jej przenigdy nie trapiły takie mroczne myśli; zmartwienia Gwenifer też były nieskomplikowane, jak zmartwienia oraz kłopoty każdej kobiety – lęk o bezpieczeństwo małżonka, smutek bezdzietności (mimo całego oddziaływania amuletu nie widać jest po niej żadnych symptomów ciąży).